Ogień w łaźni mi zapal kamracie mój Bo mój cały zawalił się świat. Niech ten ogień ożywi mój dawny ból, Mego życia zastygły już ślad. Ogień w łaźni mi zapal i wódki daj, niech gorąca przeniknie mnie duch. Tam siadając na ławy rozgrzany skraj, wątpliwości rozwieję jak puch. Tam rozpłynę się cały w niemocy swej, kubeł wody i rodzę się znów, A tatuaż niebieski na piersi mej, coś przypomni gorszego od snów. Ogień w łaźni mi zapal kamracie mój Bo mój cały zawalił się świat. Niech ten ogień ożywi mój dawny ból, Mego życia zastygły już ślad.                         Wtedy właśnie pamiętam w porannej mgle, dwóch facetów mnie wzięło za łeb I zawieźli z Syberii na Sybir gdzie, wnet poznałem czym jest czarny chleb. No a potem w kopalni okrutna straż, razem z pyłem wdychaliśmy lęk Nakłuwali na piersi Stalina twarz, żeby słyszał on serc naszych jęk. Ogień w łaźni mi zapal kamracie mój Bo mój cały zawalił się świat. Niech ten ogień ożywi mój dawny ból, Mego życia zastygły już ślad. Od tych wspomnień okrutnych aż trzęsie mnie, w ciepłej parze pozbywam się mar. I z przeszłości mej mroźnej uwalniam się, i upaja mnie łaźni tej żar. Myśli dręczą i brzęczą jak pszczeli rój, że tak za nic mnie skrzywdził nasz wódz. Chłoszczę witką brzozową tatuaż mój, mój pamiętnik by gorycz swą zmóc. Ogień w łaźni mi zapal kamracie mój Bo mój cały zawalił się świat. Niech ten ogień ożywi mój dawny ból, Mego życia zastygły już ślad.
© Alosza Awdiejew. Tłumaczenie, 2002
© Alosza Awdiejew. Wykonanie, 2002