Bajery wam nie wciskam, Nie ten juz mam żapłon, Do mnie strzeał nad renem, Cały karny pluton. Za co mi taki marny, Niesprawiedliwy los?!... Nie to żebym nie wiedział - Rozgłaszać mam zakaz. Dowódca mój prawie życie uratował, Lecz komuś zależało stracić mnie, I cały pluton celnie wykonał rozkaz, Lecz jeden taki był, który nie strzelał. Życie moje szalone Jd dawna lichejest, Któregoś razu jeńa zdobyłem Ale nie doprowadziłem, I nasz kapral Sujetin Tak nadgorliwy był, To, wtedy zanotował - Później tego użył. Wyciągnął na rozprawie i użył, Podszyty, naciągnięty materiał, Nikt z tym poradzić I zrobić noc nie mógł - Nie! - jeden mógł - ten, który nie strzelał! Ręka sapadła w otchłań Na durny okrzyk - «Pal!» I strzał mi dał przepustkę Na drugą stronę ziemi. Lecz słyszę - «Źyje swołocz, Dawaj z nim do szpitala, Na odstrzał do dwa razy Nam ststut nie pozwala». W szpitalu doctor tylko cokał coś pod nos, I ze zdziwieniem ze mnie kuli usuwał, A ja na stole, bredząc nieprzytomnie, Dyskutowałem z tym, który nie strzelał. Rany niczym pies ja, Za lizywał - nie leczył, W szpitalu jednak wielkim Szacunkiem ja się cieszył, I cała słaba żeńska peć We mnie się kochały, «Ej ty - niedostrzelony, Szybkciutko na zastrzyk!» Nasz batalion na Krymie walczył dzielnie, I ja co chwilę tam glukozę wysyłał, Żeby ciut słodszą sobie służbę miał, Ten samy gościu, który nie strzelał. Nie raz pijałem grzecznie Herbatkę, bimber też, Nie przyszło mi się zagiąć I do walczyłem też, Do połku swego wróciłem - „Coż walcz...” dowódca rzekł, A że nie dostrzelili cię..., To nie moja wina”. Bardzo cieszyłem się ale pod drzewem siedząc, Wilkiem zawyłem przeklinając świat, - Niemiecki snajper podle mnie dostrzelił, Trafiając w tego, który nie strzelał.
© Eugeniusz Malinowski. Tłumaczenie, 2022