Jest nasze życie to wesołe, to ponure, Lecz w trudnych chwilach nikt z nas nie ma żadnych złudzeń Nasz wybór pada na drewniane garnitury, - Ludzie! Ludzie! Będą nam wmawiać: „Upór jest niewiele wart, Wcale nie warto ryzykować życiem. Przed wami jeszcze tyle pięknych kart!... I na pewno już niedługo zobaczycie...“ Albo bale, tańce, plaże, wernisaże, Pełną kieszeń, morze, palmy, złote góry, Dobre wina, karty, rauty, i wojaże, - Albo trumny - te drewniane garnitury. Będą uparcie proponować różne bzdury, Będą skupieni, roztargnieni, lub na luzie, - Zarezerwują nam drewniane garnitury, - Ludzie! Ludzie! Poradzą: „Dobrze się zastanów jeszcze raz. Człowieku, pomyśl, zapal papierosa... Przed sobą jeszcze całe życie masz! Nie warto igrać w twoim wieku z losem“. Jeden papieros mógłby mnie ocalić... Mógłby rozpędzić nad mą głową chmury. Chciałbym zapalić! Tak bym chciał zapalić! Ale wybiorę te drewniane garnitury. Na słodkie życie nam się każą zdecydować, Powiedzą: „Po co ręce sobie brudzić...“ Gdy odmówimy, długo będą nas katować, - Ludzie! Ludzie! Ludzie!
© Marlena Zimna. Tłumaczenie, 1994
© Janusz Kasprowicz. Wykonanie, 2012