W hałas miast, w ulic nurt, w pisk klaksonów i kół - powracamy, choć tam próżno szukać nam miejsca. Opuszczamy już szczyt, opuszczamy się w dół, zostawiając wśród gór swoje serca. Więc uciszcie swarliwe swe chóry - nikt przekonać nie będzie mnie mógł - wszak od gór lepsze są tylko góry, te, na których nie stawiał jam stóp. Kto w nieszczęściu by chciał bez oparcia sam być? Któż wbrew sercu by chciał od szczęśliwej zbiec chwili? Lecz schodzimy i my, zostawiając nasz szczyt, cóż bogowie też przecież na ziemię schodzili. Więc uciszcie swarliwe swe chóry - nikt przekonać nie będzie mnie mógł - wszak od gór lepsze są tylko góry, te, na których nie stawiał jam stóp. Tyle słów, tyle snów, tyle pieśni wciąż w nas budzą góry i chcą, chcą, abyśmy zostali, lecz schodzimy, na rok lub na zawsze, gdy czas, byśmy znów, byśmy znów, byśmy znów powracali. Więc uciszcie swarliwe swe chóry - nikt przekonać nie będzie mnie mógł - wszak od gór lepsze są tylko góry, te, na których nie stawiał nikt stóp.
© Bohdan Zadura. Tłumaczenie, 1986