W śnie mym piekielny ogień I chrypię właśnie ja... Poczekaj troche, poczekaj trochę Jutro zmądrzeje! No i jutro wszystko nie tak, Nie tak jak chcę... Palę na casa Bo wczoraj pochlałem. Daj macha raz! Daj jeszcze raz... Ech, raz, jeszczio raz! Daj jeszcze pare raz. Daj jeszcze raz... I nie pozwól przetrzeźwieć. Ja w kanjpach zielony kąt I białe serwetki. Raj dla gorszych i głupców Ja tam jak ptak w klatce. W cerkwi smród i pól mrók Głupcy palą kadzidło. Nie i w cerkwi wszystko nie tak, Wszystko nie tak jak trzeba! I ja w góru wyruszam Żeby smienić coś. A na górze rośnie ta olcha, A pod górą wiśnia. Gdyby tylko śtok uwić bluszczem Mnie by to cieszyło Ech gdyby chociaż tak I znowu wszystko nie tak jak trzeba! I choć raz kim byś nie był Daj jeszcze pare raz, kim byś nie był Daj jeszcze pare raz, daj jeszcze raz Wszystko znowu nie tak jak trzeba! Ja idę przez pole w dół rzeki Do świata idę nie do Boga. A w szczerym polu posną chabry I odledła ta droga. Wzdłuż tej drogi las tu stoi Z babami Jagami. A na końcu drogi tej Banda z toporami. Gdzie tam koni kroczą w takt Tak nieudolnie płynny Wzdłuż tej drogi wszystko nie tak A na mecie gówno! I ni cerkiew, i ni knajpa I nic nie jest święte. Nie chłopaki wszystko nie tak Wszystko nie tak chłopaki! Ech raz! Daj jeszcze raz... Daj jeszcze parę, pare, parę raz... Daj macha raz! Daj jeszcze raz... Wszystko nie tak chłopaki!
© Sebastian Szczitinin. Tłumaczenie, 2021