To nie jest równina, tu klimat jest inny Tu za lawinami wciąż schodzą lawiny Kamienie, spadają prosto w przepaść ze skał I można stąd spaść, lub złamać nogę Lecz my wybieramy trudną drogę Taką, że nawet żołnierz będzie się bał Kto tutaj nie był, kto nie ryzykował Ten nigdy siebie nie wypróbował I nawet jeśli wcześniej dosięgnął gwiazd Na dole nie wiedział, choćby i chciał, Choćby i diabłu duszę dał Jak piękny jest oglądany ze szczytu świat Nie ma tu wieńców, ani krzyżyka I nie podobny jest do pomnika Ten kamień, co zastąpił ci tutaj grób Lecz każdego ranka błyszczy jak znicz Ten oblodzony górski szczyt Na którym jednak nie postawiłeś nóg Niech sobie gadają, niech sobie gadają Lecz ludzie na darmo nie umierają Tak lepiej niż od wódki, albo od gryp Znajdą się inni, co zmienią wygodę Na trud i ryzykowną przygodę Zdobędą niezdobyty przez ciebie szczyt Nie będę kłamać: lekko nie będzie Wchodząc na ścianę nie licz na szczęście W górach zdradziecki jest kamień i skała i lud Lecz możesz liczyć na włase ręce Na ręce kolegi i na nic więcej I modlić się, żeby lina była jak drut Wchocdzimy na szczyt, ni kroku do tyłu Choć nogi się trzęsą i nie masz już siły To serce kołacze i ciągle na szczyt cię pcha Świat masz jak na dłoni, szczęśliwy i niemy, Lecz jeszcze trochę zazdrościsz też temu Drugiemu co szczyty dopiero przed sobą ma.
© Stanisław Kamieński. Tłumaczenie, ?