Oj Wania patrz no jakie klauny Ten uśmiech ten czerwony nos Każdy na ustach umalowany I mają jak ty spity głos A ten podobny prawda Wań? Do szwagra z mordy taki drań No nie ty spójrz no bez dwóch zdań Naprawdę Wań No Zina znów masz u mnie krechę To jest w rodzinie ważny gość Sama na mordzie masz tapetę A pod nią pysk aż bierze złość Co to za cyrk no weź się Zin Do sklepu leć i kup pięć win Nie pójdziesz nie? Już wpadłaś w splin? Złaź z łóżka Zin Oj Wań karzełki przy muzyce Odziane w dżersej wszystkie trzy Na naszej krawieckiej fabryce Nikt z nas nie uszył takich by A ci koledzy twoi Wań W tandecie chodzą bez dwóch zdań Chleją pod oknem jednej z pań Każdy z nich drań Moi koledzy nie bezdomni Nie skubią swej rodziny nie A piją świństwo z ekonomii Ale za swoje i co źle? U ciebie samej przecież Zin Kumpel z zakładu gdzieś od szyn Pił i benzynę to był czyn! No wspomnij Zin Oj Wań no patrz jakie papużki Jak boga kocham boki rwę A popatrz jakie mają ciuszki Ja Waniu takie same chcę W końcu kwartału prawda Wań Kup taki ciuch mi bez dwóch zdań Nie mów „nie” serca mi nie rań No proszę Wań Już ty się zamknij nalej Warki W kwartale już po premii mam Kto pisał mi na służbę skargi?? Ja wiem że ty czytałem sam! A ta koszulka przecież Zin Tyś jest za wielka nie rób min Do szycia pójdzie mi arszyn Skąd forsa Zin? Oj Wań bo umrę akrobaci No kręcą się jakby wiatr wiał Naczelnik nasz jak forsę stracił Niedawno w klubie tak skakał Ty jak do domu przyjdziesz Wań Na łóżko padasz mówisz wstań Jak pijesz krzyczysz na mnie Wań Ty jesteś drań Ty Zin mnie wkurzasz już powoli Nie prowadź ze mną durnej gry Nikt w pracy wytchnąć nie pozwoli Wracam do domu a tam ty! No i się nie dziw potem Zin Że gnam do sklepu do tych win Chcę z kumplem pić bez tych twych drwin Wychodzę Zin                                
© Waldemar Bajak. Tłumaczenie, 2009