Byłbym z mamą i tatusiem W jednym domku mieszkał, lecz W tym szpitalu leżeć muszę, Gdzie dokoła biel jak śnieg, Co mi pielęgniarka daje Bez zmrużenia oka jem. Wczoraj umarł sąsiad z prawej, A ten z lewej jeszcze nie. Po porannym wnet obchodzie Sąsiad, ten, co jeszcze nie, Tak powiedział: słuchaj, chłopie, Masz urżnięte nogi dwie. Jakże to? Nieprawda wcale! Czemu kłamiesz? Stary luj! Mnie urżnęli tylko palec! Tak mi doktor mówił mój. Sąsiad, ten, co leżał z lewej Raz się śmiał, raz z bólu wył. W nocy drgawki miał i bredził, chyba chory trochę był. A w dzień mówił mi: nie wstaniesz, Nie pobiegasz, brachu, już! W końcu mu odpowiedziałem: Ty na siebie lepiej spójrz! Za to, co on do mnie mówił Często go musiałem skląć. Planowałem, by mu w nocy Maskę z tlenem z gęby zdjąć. Lecz do łóżka mnie przypięli, Bo rzucałem się we śnie. Gdyby żył ten sąsiad z prawej, Ten by nie oszukał mnie!
© Paweł Wójcik. Tłumaczenie, 2018
© Paweł Wójcik. Wykonanie, 2018