Któż to rzekł, że już spłonął nasz świat? Próżno w ziemię nam rzucać nasiona. Któż to rzekł, że nie żyje od lat? Nie, ona tylko przycichła zmęczona. Ziemia uczuć matczynych ma dość, Tyle ich, ile wody na falach. Któż uwierzył, że spalił ją ktoś? Nie, ona tylko ze smutku sczerniała. Nasze kroki są dla niej jak bat, A okopy wciąż krwawią jak rany, Ziemskim nerwom już przecież od lat, Krew i ból bardzo dobrze są znane. Ziemia każdy przetrzyma zły los, Więc nie róbcie z niej więcej kaleki. Któż to rzekł, że straciła już głos? I że przez to zamilkła na wieki? Chociaż śpiewa cicho, nie gaśnie, Żadna siła jej nigdy nie skruszy, Bo to dusza, co nigdy nie zaśnie, Tylko my nie zadepczmy tej duszy. Któż uwierzył, że spalił ją ktoś? Nie, ona tylko przycichła zmęczona.
© Mikołaj Kozak. Tłumaczenie, ?