Choć są tak liczne sztuki i nowele, Powieści, które każdy dobrze zna. Dla mnie najlepszy, a czytałem bardzo wiele Jest kodeks karny, zwany też “k.k.”. I kiedy nie śpiąc myślą za czymś gonię, Albo na kacu wciskam głowę w koc. Otwieram kodeks na dowolnej stronie, I czytam gorączkowo całą noc. Potem gdy z piwem z kolegami siedzę, Którzy już w życiu mieli trochę spięć, Sprzedaję im bezużyteczną wiedzę - Tu do dziecięciu, tam co najmniej pięć. Wgryźcie się głębiej w te bezwzględne zdania, Wszystkie powieści rzucić można w kąt. W k.k. jest ból, rozterki i wahania, Jest każda rozpacz, strach i każdy błąd. Wolałbym, żeby nigdy nie wszedł w życie, Niejeden w nim złamany widzę los, A kiedy jakiś werset usłyszycie, Wybrzmiewa jak symfonia ludzkich trosk. A wtedy, kiedy znajdę swój paragraf, Który gdzieś na mnie czai się w k.k., Jak ta symfonia krew mi w żyłach zagra I będzie grać po drodze do ZK.
© Mikołaj Kozak. Tłumaczenie, 2021