Nie daję pożyć ani tuzom, ani karłom... Niedługo nawet i w przedszkolu zaczną grać! Pozwólcie mi, podskoczę w mig do Monte Carlo - Z torbami puszczę tę szulerską brać! Nie skuszą mnie; nie omotają ich piękności, A do ruletek w try miga znajdę klucz. Krupierzy pewnie popękają wprost ze złości. Lecz wsiądę w pociąg, gdy wezwiecie „Wróć"! Przywiozę z sobą całą masę różnych wrażeń, Posłucham jazzu i coctaili poznam smak. Te wszystkie franki to na oko tylko zważę, I wzmocnię nimi nasz rosyjski bank. Raz będę stawiał na czerwone, raz na czarne. I zwiedzę miasto, gdy nie będzie już z kim grać. Niech, przeklną mnie, niech wyjdą na mnie marnie Zielone stoły im na przetarg przyjdzie dać. To nie przechwałki, to nie jakieś tam cwaniactwo. Dziś nie do śmiechu mi gdy czeka sznur i kat! Pozwólcież więc choć raz, przywiozę tu bogactwo - Rozsławię kraj na cały wielki świat.
© Wacław Kaleta. Tłumaczenie, 1989