Ktoś wierzy w Mahometa, ktoś w Allacha, ktoś w Jezusa, Ktoś inny w czorta nawet nie uwierzy, jego rzecz! Najlepszą wiarę wszak wymyślił kto? - Hindusi! Ze kiedy przyjdzie kres, nie umrzesz całkiem, wcale nie! Jeżeliś człekiem dobrym był, Etacik wnet zdobędziesz, A jeśliś jak ta świnia żył, Na wieki świnią będziesz. Dziś pucybutem jesteś, lecz odrodzisz się nababem, A potem już prościutko na ministra stołek - siup! Lecz gdyś jak pieniek tępy był - zostaniesz baobabem, I będziesz baobabem, choćbyś pękł, po ciemny grób! W papugi skórze źle ci żyć? Być stworem upierzonym? Toć trzeba było wcześniej być Człowiekiem, a porządnym!                 Niech krzywo patrzą, ganią - cóż? Przywykniesz do zarzutów. Zalewa krew? Odrodzisz się i cwańszy będziesz już. A wrogów swych za życia gdyś zaliczał już do trupów - Wzrok w drugim życiu będziesz miał ostrzejszy niźli nóż. Więc żyj spokojnie, jak los chce, I zgódź się zostać nikim, W drugim wcieleniu dojrzą cię - Zostaniesz naczelnikiem. Więc kto jest kto, a kto był kim? Naprawdę, któż odgadnie? Jak chromosomów poznać szyfr? Wprost opaść można z sił! Być może ten zapchlony kot prowadził się nieładnie, A tamten zaś szumiący dąb Psem dobrym wcześniej był? Chichoczę w duchu, jestem rad. „Główkują" te Hindusy! Pożyję przednio tysiąc lat... Więc teraz precz pokusy!
© Wacław Kaleta. Tłumaczenie, 1989
© Andrzej Korycki + Dominika Żukowska. Wykonanie, 2006
© Mateusz Kolas. Wykonanie, 2018