Na granicy z Turcją, może z Pakistanem Leży pas neutralny. Po prawej, gdzie ten gaj - To wopiści nasi tam z naszym kapitanem, A po lewej stronie, hen - to już obcy kraj. A między nimi lśni neutralny pas Kwiatami najwspanialszych kras. Dziewczę kapitana już sieć małżeńską splata, Przyjechała, mówi mu: “Miły, proszę, kup - Trzeba narzeczonej swej wręczyć bukiet kwiatów, Nie pijacki bal nasz, bez kwiatów - co za ślub”. A tuż przed nimi lśni neutralny pas Kwiatami najwspanialszych kras. Do ich esaułu dziś wpadła też niewiasta, Licho mu przyniosło ją, jak os wściekłych rój. Po turecku mówi mu: “Będzie ślub i basta”, Mówi: “Miły, jutro ślub, wreszcie będziesz mój!”. A tuż przed nimi lśni neutralny pas Kwiatami najwspanialszych kras. A wopiści nasi, wiesz, to z najśmielszej braci. Z kapitanem obok iść pragną razem trzej. Lecz skąd mogli wiedzieć, że w noc tę też Azjaci Wyruszyli po ten kwiat dla wybranki swej. A między nimi lśni neutralny pas Kwiatami najwspanialszych kras. Wali się kapitan z nóg - kwiatów chmiel zdradziecki, Pijany w dechę esauł, nie ma siły stać, W kwiaty waląc się jak słup, jęknął po turecku, I kapitan obok padł, krzycząc ruskie: “mać!” A między nimi lśni neutralny pas Kwiatami najwspanialszych kras. Snem się kapitan zachwyca, Że otwarli granice niby Kreml z pięciu bram. Do jasnej cholery, nie potrzebna mu obca granica! On się przejść tylko chciał, gdzie niczyja, lecz tam. Czemuż chodzić nie wolno? - Toż ziemia niczyja, Przecież ona neutralna! A tuż przed nimi lśni neutralny pas Kwiatami najwspanialszych kras.
© Aleksander Śnieżko. Tłumaczenie, 1996