Bój ten wspomnieniem mną wstrząsa jak dreszcz, Śmiercią - powietrze całe, A z nieboskłonu cichutko jak deszcz Gwiazdy spadały. Znów jedna spadła - życzenie swe mam: Z boju powrócić żywym. Tak więc w pośpiechu związałem się sam Z gwiazdą prawdziwą. Już się zdawało, że minął mię pech, Jakoś się już wykręcę, Gwiazda zbłąkana stoczyła się, ech! Prosto pod serce! Mówią przed wzlotem: - Naboje sam weź! Pułap swój masz nabierać! Patrz! Druga gwiazda stoczyła się gdzieś - Warn - dla kariery! Gwiazdek tych w niebie jak ryb pośród fal, Wszystkim dasz jednocześnie. Też miałbym “Gwiazdę” na piersi, lecz żal - Śmierć przyszła wcześniej! Gwiazdę synowi bym włożył do rąk, Jak się pamiątki składa. Gwiazdy na niebie zebrały się w krąg - Nie ma gdzie padać.
© Aleksander Śnieżko. Tłumaczenie, 2013