Kamień pod kopytem gra inaczej, Biegnę, galopuję tu i tam. Zwą mię nietypowym, a to znaczy, Że inaczej biegnę - swój styl mam.                 Poranione, zbite plecy u mnie, Od pragnienia, bólu boki drżą, Biegać ja bym zgodził się w tabunie, Lecz bez siodła, precz mi z uzdą swa! Czeka walka, jam - faworyt znowu, Mój przywilej - że nie biegnę w takt Robią stawki na mnie - “Nietypowy!” Lecz nie mnie - u jeźdźca tchu już brak! Gdzie ostrogi? - Między żeber u mnie! Szczerzy zęby cały pierwszy rząd... Biegać ja bym zgodził się w tabunie, lecz pod siodłem się nie ruszę stąd!                 Nie, nie dla nas będą góry złote - Gdzieś na końcu dowlec się bym chciał: Ja mu te ostrogi wspomnę potem - Skrócę krok, bez rytmu pędząc w cwał! Dzwonią! Krąg ostatni - jeździec “frunie”, Śmieje się, swój przewidując zysk. Och, jak chciałbym wolnym biec, w tabunie, Lecz bez uzdy, co mi rani pysk. Jakże śmiem, co czynię, co się dzieje - Z nim za jedno - przecież on - mój wróg! Finisz blisko - w żyłach krew szaleje - Nie przyjść pierwszym już nie będę mógł! Cóż fwfc robić? Gdzie ta wyjście moje? - Zrzucić jeźdźca, co mi ranił bok I tak biegnąć, jakbym był wśród swoich, Z siodłem, lec, bez “niego” sprężyć kruk! Meta - za mną, on się wlecze z tyłu Po kamieniach, z rosą dzieląc blask... Nietypowym pierwszy raz nie byłem - Chciałem wygrać, tak jak każdy z nas.
© Aleksander Śnieżko. Tłumaczenie, 2013