Tu śmiech przez łzy - jak pośród luster trzech, Nade mną, widać, dziś pożartowali: Tu nos jak hak, a tu do uszu śmiech, Strój jak w Wenecji gdzieś na karnawale! Tańczących krąg porywa mię, że aż Wiruje świat, nie prószy mnie o laskę. To znaczy, że normalną moją twarz Tu wszyscy chyba wzięli dziś za maskę. Petardy, blask... Lecz ciągle coś nie tak, A maski na mnie z krzywa patrzą wszystkie I krzyczą, że im znowu zbijani takt I że tancerzom włażę na odciski. Ca robić - śmiać się z nimi aż do łez? Czy może jak najprędzej stąd uciekać? Nadzieję mam, że jednak gdzieś tu bez Zwierzęcych masek - ujrzę twarz człowieka. W perukach, w maskach wszyscy - taki strój, Kto z bajki, a zaś ten - z literatury... Arlekin smutny - z lewa sąsiad mój. Ten drugi - kat, a każdy trzeci - dureń. Ten starał się wybielić, skryć swój grzech, A inny twarz swą od rozgłosu skrywa, A temu brak już sił, odróżni niech, Gdzie stale maska, a gdzie twarz prawdziwa. Z uśmiechem więc w tańczących wchodzę krąg, Lecz budzi lęk niejedna tu osoba: - A jeśli ktoś topora kata z rąk Nie odda jutro - tak mu się spodoba? Skąd, Arlekinie, swą tęsknotę masz, Czyż w smutku tym już nie jest ci za ciasno? Co, jeśli dureń swą głupawą twarz Zapomni zdjąć i zrośnie mu się z własną?! Jak dobrej twarzy nie przegapić mam, Odróżnić tych, co słyszą głos sumienia? Nakładać maski każdy umie sam, By nie rozbijać twarzy na kamieniach. W czym masek tajemnica, chyba wiem, Mam analizę pewną i dokładną: - Choć obojętne, chronią wciąż przed złem, Gdy plują w twarz i ciosy na nią spadną.                        
© Aleksander Śnieżko. Tłumaczenie, 2013