Nie mogę nieść, że los fatalny bywa, Zmęczenie życiem? - Nie wiem, co to jest! Nie mogę znieść, gdy pęka łeb od piwa - Tej porze roku daj więc rychły kres! Nie mogę .mesę, gdy cynizm oczywisty, Nie wierzę w ślepy zachwyt byle czyj, Gdy obcy facet czyta moje listy, Zza pleców wysuwając chamski ryj. Nie mogę znieść, gdy szepcze ktoś w pół-gęby Lub gdy iv pół słowa przerwie jakiś kiep. Nie mogę znieść, gdy strzela się zza węgła, A także jestem przeciw kuli w łeb. Nie znoszę podłych plotek w formie wersji, Umizgów, niepewności - stąd jest zło! Lub gdy się stale gładzi przeciw sierści, Lub gdy żelazem tępym skrobią szkło. Pewności siebie nie chcę znieść obżartej, Już lepiej bez hamulców pędzić z gór, A słowo “honor” ileż dziś jest warte? Ma za to głos zaoczny drwiący chór. A kiedy widzę połamane skrzydła, Żałości nie ma we mnie, serce - stal, Przemocy nie chcę, niemoc też mi zbrzydła, Chrystusa, gdy na krzyżu, tylko żal. Nie mogę znieść, gdy przed kimś stchórzyć muszę I przykro, gdy niewinnych zaczną prać. Nie mogę ścierpieć, kiedy włażą w duszę, Tym bardziej, gdy chcą pluć i w strzępy rwać. Nie mogę znieść wyścigów na arenie, Tam przy milionie gros, przecenia treść Choć wielkie zmiany widzę już codziennie, Lecz nie Potrafię nigdy tego znieść.
© Aleksander Śnieżko. Tłumaczenie, 1996