Błogosławiąc, daj, Boże, Twym sługom, By w rozkoszy Twój dar: - Zmywać z ciał winę jedną, drugą Zanurzając się w świętość jak w tar. Z oczyszczeniem szpetoty i wrzodów Ty, prysznicu srebrzysty, nam dzwoń Czy to powrót do pierwszych porodów Czy bagnista osusza się toń? Wszystkie zwady i zgody, i spory, Obojętność i smutki, i grzech Razem z parą, jak kule przez pory Wystrzelone, rozproszą się niech! Co cię dręczy, pod niebo wysokie, Wzwyż uniesie się z parą na pół. Grzech rozprawę ma z pary obłokiem - Ty, gdyś czysty, opuszczaj się w dół. Nie śpiesz stanąć pod prysznic nad głową, Nie oczyścisz się pod strugą wód - Trzeba duszę swą miotłą brzozową ak wychłostać, by wyszedł z niej brud. Nie ma nagich - nie wstyd - bez niczego, Krzywa ręka czy noga - no cóż! Podobieństwo do sadu rajskiego. Rozebrany? - Wstęp do nas masz już. Zostaw w szatni ubranie, najlepiej, Gdy zapomnisz, kim jesteś, kim był- Jednakowo miotełka wytrzepie, Nie naprężaj daremnie swych żył! Wszyscy równi jednakim bogactwem, Wszyscy łatwo przenoszą tu skwar - Czujesz wolność i równość swą z bractwem, Gdy piekielny ogarnie cię żar. Swych potomków też pędź - bez wykrętów I przekonaj, by ty wzięli chrzest. Gdy nos wody oblejesz swą świętą, Barbarzyństwu położy się kres! Błogosławiąc, daj, Boże, Twym sługom, By w rozkoszy Twój dar: - Zmywać z ciał winę jedną, drugą Zanurzając się w świętość jak w tar.
© Aleksander Śnieżko. Tłumaczenie, 2013