Nie wyciągaj rąk do obcych talii Gdybyś się od żony wyrwać mógł! Wspomnij, jak na dziki brzeg Australii Stąpił nieżyjący dzisiaj Cook. Jak, siadając kręgiem w cień azalii, Chciwie - czy to wieczór, czy to wschód - W blasku słońca jedli tam w Australii Jedni drugich, bo to dziki lud. Dlaczego więc aborygeni zjedli Cooka, Niejasne - za co, milczy coś nauka. A mnie się zdaje, że to całkiem prosta sztuka: Zechcieli jeść - i zjedli sobie Cooka! Jest wariant taki, że wódz dzikich - Wielki Buka - Powiedział - bardzo smaczny kok na statku Cooka. Więc wyszedł błąd, lecz o tym milczy dziś nauka: Zechcieli - koka, a zjedli - Cooka! Nie była to zasadzka ani chytra sztuka - Bez dźwięku weszli] cicho, nikt nie stuka, Z bambusa pałki poszły w ruch, ktoś w łeb mu puka - Bęc! - Trafił prosto w skroń - i nie ma Cooka! W tym przypuszczeniu jednak jest też wariant drugi, Z szacunku zjedli Cooka, wielkie miał zasługi. Podjudzał wszystkich zaś czarownik - zły jak suka: “Chłopaki, naprzód, chwytajcie Cooka! Kto go bez soli zje, ten siebie nie oszuka, Ma silnym, dobrym być - podobnym więc do Cooka!” Tam wokół tyle skał, już ktoś kamienia szuka - Drań rzucił celnie - i nie ma Cooka! Dziś dziki lud ma dziki grzech na dzikiej duszy, Więc załamuje ręce, piki kruszy, Spalili pałki, już do rąk nie wezmą łuku - Ba mają żal do siebie - zjedli Cooka!
© Aleksander Śnieżko. Tłumaczenie, 2013