Oklaskami zgłuszyły już dłonie, Oślepiły uśmiechy mię tak, Że od lat przygnębiają symfonie, Albo ten - imitator jak ptak? Gdy się nieraz przeze mnie przesieje, Czysty dźwięk wam doleci do dusz, Stop! - To ten, co podaje nadzieję. Moich cierpień i mąk Anioł stróż. O księżycu mi szeptali wiele słów, Ktoś o ciszy śpiew wesoły zaczął znów, Ten - wydusić z piły chciał dźwięki zardzewiałe, A ja wzmacniałem, wzmacniałem, wzmacniałem... Jego “niski” głos - jakby z wnętrzności, A “wysoki” rżnie ucho jak nóż, On pokaże dziś swoje zdolności, Lecz i ja coś pokażę - no cóż! On się krztusi, jak nutę wziąć czystą?! Prócz zmęczenia co z siebie dziś dasz? Wyciągając swą szyję sprężystą, Widzę - pot już ozłocił mu twarz. O księżycu mi szeptali wiele słów, Ktoś o ciszy śpiew wesoły zaczął znów, Ten - wydusić z piły chciał dźwięki zardzewiałe, A ja wzmacniałem, wzmacniałem, wzmacniałem... Aż tu nagle: “Co robisz, człowieku, Co ty śpiewasz?! Odpocznij - już dość. Potok słów twych, choć słodki, ucieka! Widzu, ratuj! - Niech «stop!» powie ktoś!” Lecz na próżno - nie wierzę dziś cudom, Juz kołyszę się, bujam jak w śnie, A on leje wciąż w gardziel mą chudą Łuk goryczy - nie balsam to, nie! O księżycu mi szeptali wiele słów, Ktoś o ciszy śpiew wesoły zaczął dżwiki zardzewiałe. Ten - wydusić z piły chciał dźwięki zardzewiałe, A ja wzmacniałem, wzmacniałem, wzmacniałem... Wy o wszystko dziś mnie oskarżacie - Przeciw sobie mam iść?! - Co za los! Taki zawód mam - jestem wzmacniaczem, Więc fałszywy też wzmacniać mam głos. Czy to dźwięk mój, czy jęk?! - Głośnik wyje, Ścisnął gardło, chwyt rąk jego znam... Wykręcili mię wnet, już nie żyję, Zamienili - już drugi gra wam. O księżycu mi szeptali wiele słów, Ktoś o ciszy śpiew wesoły zaczął dżwiki zardzewiałe. Ten - wydusić z piły chciał dźwięki zardzewiałe, A ja wzmacniałem, wzmacniałem, wzmacniałem... Wszystko przyjmie on: kłamstwo, cierpienie, W moją szyję wkręcili ten łeb. Bo nas zawsze drugimi zamienią, Żeby mógł, kiedy chce, kłamać kiep. ...W futerale leżymy pod deką Statyw, ja i ten drugi - nas trzech. Tam wyznali pękając ze śmiechu, Jaką radość im przyniósł mój pech.
© Aleksander Śnieżko. Tłumaczenie, 2013