Wytrwały facet z tego Dżony, Bogaty - długów mu nie brak. On żyje nie zsiadając z koni, A o swych sprawach powie tak, Że wzbudzi dreszcz słowami trzema, Pistolet czule dłonią grzejąc: “Dopóki jeszcze praw tu nie ma, To tylko on jest mą nadzieją!” Ze skały spadł - nie widać po nim I głowę sprawną ma nad dziw. Nieustępliwy ten nasz Dżony, Łyk wody - i już znowu żyw! Gdy ślad wywęszą psy złowieszcze, On grzywę konia czule skrobie: “To pogoń, a praw nie ma jeszcze, Nadzieja, bracie, tylko w tobie”. Gdy w kłębach dymu dom wasz płonie, Ratunku Niebo nie da wam: Bóg nie wie nic - wołajcie Dżony, Rachunki on wyrówna sam! On z różnych bied wychodzi sucho, Choć nieraz strumień zeń się leje. Dopóki prawa nikt nie słucha, W nim tylko każdy ma nadzieję! Dla wrogów - pięści jak podkowy, Talizman - gdyś mu druh czy brat. Już taki z niego chłop morowy - Przepełnia duszę z trzosu wiatr! On zawsze w czas odpowiedź daje, Rozumu gburom wnet doleje - Dopóki prawa nie ma w kraju, To tylko w sobie miej nadzieję!        
© Aleksander Śnieżko. Tłumaczenie, 2013