Statki w porcie odpoczną i ruszą hen w świat, po czym znowu powrócą przez sztormy i deszcze. Zobaczycie, mnie takie przywieje tu wiatr i wywicje mnie znowu, wywteje w mieniącą się przestrzeń. Wszyscy zawsze wracają - prócz tych, których brak, prócz najlepszych przyjaciół i wiernych nam kobiet. Niby wszystko jest tak, ak jakoś me tak. Ja nic wierzę losowi, nie wierzę losowi - losowi i sobie. Ałc chciałbym pomyśleć, ze zmieni się coś, palić mosty i statki - to wyjdzie wnet z mody. Jasne, wrócę i juź, nieżyczliwym na złość. Jasne, jeszcze zaśpiewam, zaśpiewam i juź - żywy, cały i miody.
© Natalia Woposzylska. Tłumaczenie, 1989