Nagrzej w łaźni tej głazy do biała jakże światła białego mi brak niech rozgrzeje gorąca mnie skała, gorąc pary wytopi mój żal. Rozpal w łaźni kamienie, dziewczyno, niech wytopi się ze mnie i gniew, ból i wstyd niech mi z potem wypłyną, zniknie ciężar, co gniecie mi pierś. Rozpal piec, niech żar kapie z rozgrzanych ścian, a ja wodą natrę mą pierś, patrz, po lewej, gdzie serce, tatuaż mam kiedyś wiedział człek, kto wodzem jest. Nagrzej w łaźni tej głazy do biała jakże światła białego mi brak. Niech rozgrzeje gorąca mnie skała, gorąc pary wytopi mój żal. Ile wiary, ilu lasów już nie ma ile przeszliśmy już błędnych tras, tam po lewej, patrz profil Stalina, tam po prawej Maryśka an face. Za lojalność i oddanie nad miarę tylem lat spędził w siódmym niebie, alem wreszcie zasłużył na karę, w łagrze, chłodzie, o czarnym chlebie. Nagrzej w łaźni tej głazy do biała jakże światła białego mi brak. Niech rozgrzeje gorąca mnie skała, gorąc pary wytopi mój żal. Więc pamiętam, rankiem jeszcze szarym, "Ratuj" w strachu krzyczałem do brata. Potem wieźli mnie gdzieś za karę z końca świata na koniec świata. Na Syberii, tam wśród śnieżnych połaci tam bezradność chwyta za szyję, tam mi wykłuł profil jeden z braci, blisko serca, by wódz słyszał jak bije. Nagrzej w łaźni tej głazy do biała jakże światła białego mi brak. Niech rozgrzeje gorąca mnie skała, gorąc pary wytopi mój żal. Och, ten dreszcz wywołany wspomnieniem, ból i żal razem z potem wypływa Niech w upale gorących kamieni stopi pamięć się ta nieszczęśliwa. Strawię w ogniu te bolesne wspomnienia cóż, że boli piętno jak rana. Smagam witką brzozową te cienie, i upiory przeszłości odganiam. Nagrzej w łaźni tej głazy do biała! Jakże światła białego mi brak. Niech rozgrzeje gorąca mnie skała, gorąc pary wytopi mój żal.
© Monika Betley. Tłumaczenie, 2006