Nade mną i pode mną lód się bieli. Czy w górę iść, a może lepiej w dół. Do góry chciałbym, mam w sobie dość nadziei, Czekam na wizę, chcę cię ujrzeć znów. Lód gniecie mnie, wykrusza się i trzeszczy, Spocony drżę jak ten w kieracie rab. Wrócę do ciebie jak statek z mojej pieśni, Wszystko pamiętam z tych szczęśliwych lat. Czy lat mam dość? Raptem czterdzieści kilka. Żyję tu wciąż. Przez tyle lat chronił mnie bóg i ty. Śpiewać mam co. Bóg zechce mnie wysłuchać, Przeproszę go, ukorzę się przed nim.
© Henryk Rejmer. Tłumaczenie, ?