Już spuścili ogary ze smyczy Cały las cuchnie zdrady zapachem Echo niesie psów skowyt i komendę myśliwych Która brzmi: trzeba dorżnąć watahę Nie czujemy już bólu ni strachu Nie na strach w chwilach próby jest pora I choć kryje nas las przed wrogimi oczami Nie będziemy się chronić po norach Znowu chcą nam wytyczyć granicę Zamknąć świat czerwonymi szmatami W krwi potopić szczenięta, albo duszę nam spętać Mocniejszymi od śmierci więzami My prawnuki trójłapych basiorów Których kości po lasach bieleją Choć giniemy w obławach i nie dla nas są prawa Wciąż jesteśmy dla świata nadzieją Więc pędzimy przez leśne ostępy Dzikie, dumne, zrodzone o brzasku I jak nasi przodkowie, kiedy chwytał ich człowiek Wyrywamy swe łapy z potrzasków Znowu chcą nam wytyczyć granicę Zamknąć świat czerwonymi szmatami W krwi potopić szczenięta, albo duszę nam spętać Mocniejszymi od śmierci więzami Będą tropić nas wilki skundlone I za naszych podawać się braci Lecz kto wybrał obrożę ten żyć z nami nie może Bo za wolność krwią trzeba zapłacić I nie zasną spokojnie myśliwi W budach będą drżeć dusze sobacze Gdy zmierzwionej cień sierści dech zatrzyma im w piersi Gdy usłyszą nasz skowyt nad lasem Znowu chcą nam wytyczyć granicę Zamknąć świat czerwonymi szmatami W krwi potopić szczenięta, albo duszę nam spętać Mocniejszymi od śmierci więzami
© Andrzej Kołakowski. Tłumaczenie, ?
© Andrzej Kołakowski. Wykonanie, 2010