Śmieję się tak że w piersi braknie tchu, I sam już nie wiem - czy to sen, czy jawa; Otacza mnie zamaskowany tłum - Istna Wenecja, corso i karnawał! Ze wszystkich stron dobiega: "Jesteś nasz!" Tancerzy krąg zwiera się coraz ciaśniej - Więc moją twarz, prawdziwą moją twarz Uznano za karnawałową maskę! Zabawa trwa, lecz wszystko jest nie tak I słyszę masek krzyki nienawistne: Że tańczę źle, że ciagle gubię takt I że partnerom depczę po odciskach. Co robić mam? Wyrwać się, uciec stąd? A może jednak tańczyć jak mi każą? Może, Bóg da, spod tych zwierzęcych mord Wyjrzą człowiecze, sympatyczne twarze? Peruki, maski, udawany świat - Tu postać z bajki, tam z literatury, Z prawej arlekin, z lewej tańczy kat, Sporo pajaców, a najwięcej durni. Tu błyszczą kły - to w owczej skórze wilk, Ktoś w cudze piórka się przystroił właśnie, Ktoś inny ze swą maską tak się zżył, Że nie wie sam, czy nosi twarz, czy maskę. Włączyłem się w karnawałowy krąg Lecz cały czas mnie kwestia dręczy taka: A jeśli ktoś nie zechce maski zdjąć? Jeśli spodoba mu się maska taka? Co będzie, gdy pierrota natchnie myśl. By zostać już na zawsze w swym kostiumie? Lub gdy swój durnie wyszczerzony pysk Zechce na stałe nosić jakiś dureń? Jak dostrzec dobrą i przyjazną twarz? Kto się odezwie zwykłym ludzkim głosem? Tak, wkładać maski nauczono nas - Maska skutecznie chroni twarz przed ciosem... Coś niecoś jednak już o maskach wiem, Zwłaszcza o jednej, którą każdy nosi: To obojętność - można dzięki niej Żyć nawet wtedy, gdy ktoś pluje w oczy.
Skoro tak bardzo ludzie chcą się skryć To niech się kryją - nie dociekam przyczyn. Może pod maską maski nie ma nic Albo półmaski wrosłe w półoblicza?                
© Michał B. Jagiełło. Tłumaczenie, 1988