Zapytałem cię, ki diabeł w góry ciągnie was, po co się pchać na szczyt, i na co toto wam, kto normalny by na te parszywe skały lazł? Roześmiałaś się, mówiąc: - Spróbuj sam... I od razu byłaś śliczna jak z obrazka, alpinistko ty, skałołazko ty, gdy z urwiska poleciałem w przepaść z wrzaskiem, uśmiechałaś się, dłoń podając mi... A wieczorem, kiedy wróciliśmy do bazy, za ten upadek mój i doświadczenia brak, ni c nie mówiąc, po gębie dałaś mi dwa razy - nie obraziłem się, lecz wyszeptałem tak: - O, chcę za tobą iść na linie jak na pasku, alpinistko ty, skałołazko ty!.. Ile razy zlatywałem w przepaść z wrzaskiem, klęłaś, ale klnąc - pomagałaś mi. I już na każ dej z naszych dalszych wspólnych wypraw, gdy z tych cholernych gór spadałem wciąż na łeb, ty mą niezdarność podkreślałaś w sposób przykry, za każdy nowy błąd czekanem tłukąc mnie. I byłaś przy tym śliczna jak z obrazka, alpinistko ty, skałołazko ty, k iedy z kolejnych urwisk zlatywałem z wrzaskiem, ty dawałaś w twarz z satysfakcją mi. Dzieli mnie od ciebie jeszcze tylko jeden metr, gdy dogonię cię, powiem: - Miła, dość... Tu z urwiska poleciałem znów na zbity łeb, lecz to nic - i tak mój usłyszysz głos: - Ach, moja ty śliczna, himalajska i kaukaska, alpinistko ty, skałołazko ty! Nie ma rady, musisz być ze skałyzłazką - jedną liną wszak powiązaniśmy...
© Michał B. Jagiełło. Tłumaczenie, 1989
© Bartosz Kalinowski. Wykonanie, 2010