O miłości nie pisz mi, spokój, babo, daj, Ja na głowie teraz mam spraw ważniejszych sto, Lepiej słuchaj: tu sprzedają takie płótno - „skąj", Mogę kupić, jeśli chcesz, nawet ładne to. Wódki tutaj ani tknę, choć markotnie mi, Skrzętnie ciułam każdy grosz, suchy chleb tu jem, Bo, w prezencie z miasta chcę bluzkę przywieźć ci - Przecie, nierozumna ty, ja też kocham cię! Balet dali - jeden chłop baby macał tam, Każda baba jak ta klacz, białe łapcie ma, A mnie z oczów kapią łzy na kształt mokrych plam... Tego Paszkę przepędź won: czego łapy pcha? Na wystawie buhaj nasz najładniejszy był, Choć czepiało się żiuri, że felerny on, Ale jak jednemu z nich rogi w tyłek wbił, To medali dali mu chyba ze sześć ton! Przewodniczącemu tam powiedz parę słów, W chlewie niech naprawi dach: jak nie zechce, drań, To nie będzie Bor'ka kryć kołchozowych krów: Rekordzista bądź co bądź - nawet papier mam! Niech stodołę sprawią też, jakże ziarnu gnić? Co do Paszki, to ci z nim nie pozwalam ja, Agronoma przegoń precz - wyrwę nogi z!.. No, z przewodniczącym tak - przejdź się raz czy dwa. Kończę, bo mi zamkną GUM, a chcę kupić coś, GUM to jakby nasz GS, taki wielki skład, Nowy kaftan kupię ci, stary ma już dość, No i trochę znosił się przez dwadzieścia lat. P.S. Park kultury tutaj jest, będzie morgów z trzy, Takie miski, żeby pluć, stoją w nim co krok, Ale co też ty tam wiesz na tej swojej wsi, Nie zrozumiesz nic i tak, bo żeś wsiowy ćwok.
© Michał B. Jagiełło. Tłumaczenie, 1991