Co tyczy się bab, nie lubiałem ich bić, Mniej więcej do lat siedemnastu, Lecz teraz to już nie powstrzyma mnie nic, I z prawa, i z lewa I tłukę tę płeć według zasług. Patrzycie na mój sympatyczny en face I pewnie się trochę dziwicie, Że ja, inteligent, skończone sześć klas, Łagodny w obyciu, A hańbi się - tfu! - kobit biciem? A było to tak: przez całe trzy dni Kochałem się w niej jak ten szczeniak, Kupiłem jej nawet „Soir de Paris”, Bez względu na cenę, A cena - półtora tauzena! A był jeszcze on, taki hrabia z M-2, Ekspedient, nazywał się Misza, Perfumę jej kupił taką samą jak ja, I poszła z tym Miszą, No, słowem - zwyczajny kurwiszon! Po jakichś dwóch dniach powiedziałem jej tak: „Zatłukłem już Miszkę - łajdaka, Nie będę mieć odtąd szacunku dla bab, A skoroś ty taka, To zarżnę cię też jak kurczaka!” Podszedłem na krok, ząb mi szczękał o ząb, Z tych nerw mi tak szczękał i z gniewu, I sama na płask ułożyła się dłoń, I z prawa, i z lewa Przygrzałem po pysku jak trzeba. I odtąd kobity lękają się mnie, Mawiają, żem brutal i zwierzę; Dopadam ja je i piorę ja je Co sił, ile wlezie: Choć wszystkich, jak mówią, nie spierzesz, Lecz trzeba się starać, Bo wszystkim się w końcu należy!      
© Michał B. Jagiełło. Tłumaczenie, 1984
© Aleksander Trąbczyński. Wykonanie, 2018