Nas dwóch, a ich ośmiu, w dodatku pod słońce; Nie szkodzi, przetniemy im kurs, Sierioża, uważaj, bo będzie gorąco - Do dechy i palce na spust! Zostanę do końca w powietrznym kwadracie, Wbrew radom proporcji i liczb, Osłania mnie dziś niezawodny przyjaciel, To znaczy, że warto się bić! Mam Niemca za sobą, lecz dostał po żebrach I, dymiąc, poleciał na pysk - Na szwabskich mogiłach i krzyż niepotrzebny, Bo każdy na skrzydłach ma krzyż. Ja „pierwszy”, ja „pierwszy”, messery za tobą, Spróbuję od słońca je zajść, Sierioża, uciekaj, pod skrzydłem masz ogień, Pruj świecą do góry i zgaś! Sierioża, co z tobą? Człowieku, ty płoniesz, Jedyna szansa to skok! Za późno - i mnie siedzi fryc na ogonie, Taranem uderzę go w bok! ... Ktoś inny z Niemcami policzy się potem, Teraz nie ściga ich nikt - Wzlatują dwie dusze jak dwa samoloty I wciąż nierozłączny ich szyk. Do raju wejdziemy, spytamy, gdzie kadry, A gdy powita nas Pan, Powiemy: - My chcemy do rajskiej eskadry, Więc przyjmij nas, Boże, na stan! I Trójcę poproszę, by prośbę spełniła, Niech sprawi Syn, Ojciec i Duch, By zawsze przyjaciel osłaniał mnie z tyłu, Bo raźniej w wieczności we dwóch. Bóg strzały i skrzydła nam wydać rozkaże, Przydamy się tam jak nic! A jeśli aniołów na Pan Bóg w nadmiarze, Możemy w osłonie się bić. Osłona rzecz ważna, gdy trzeba - pomoże, Osłaniać - zaszczytna to rzecz; Na Ziemi są tacy jak ja i Sierioża, Ktoś musi ich chronić i strzec.
© Michał B. Jagiełło. Tłumaczenie, 1986