Sąsiad zjeździł Związek wzdłuż i wszerz, coś tam kopie, czegoś szuka - nie wiem, nie żebym zazdrościł - Boże strzeż! Ale przykro mi i nieprzyjemnie. U sąsiada w chacie plusz i sztruks, żona w ciuchach, a co ciuch to droższy, ja bym w Moskwie uran znaleźć mógł, zarabiając taką kupę forsy! Mam wrażenie, że ludziska łżą, to jest duży cwaniak, nie geolog, ma, co chce, kobita jest, pieniądze są - no to czego szwęda się po polach? Wczoraj w kuchni upadł ichni syn, stłukł mi flaszkę-no to ja po tatę: ja się tam nie grzeję byle czym, lecz potrójnie policzyłem stratę. Skoro sprzyja sąsiadowi łoś, to niech łobuz ma za moją krzywdę, przecież nie z zawiści, nie na złość, ale żeby było sprawiedliwie. Nie ma co, urządzę draniom bal, wyprowadzą się raz dwa gdzieś dalej! Z jakiej racji mają taki szmal, kiedy mnie nie starcza na gorzałę?
© Michał B. Jagiełło. Tłumaczenie, 1986