Przepadłem, szkoda słów: na białym czarno widzę, przepadłem, szkoda słów: co robi - wiem sam, najmniejszych nie mam szans: ona w Paryżu była, w Paryżu, niech to szlag! I żeby tylko tam... A ja śpiewałem jej o neutralnej ziemi, myślałem - wzruszy ją taka przepiękna pieśń, posłucha, powie ,,Ach!", i już na "ty" przejdziemy, sam ułożyłem tekst - a ona ma to gdzieś! Dureń, łudziłem się? że może śpiew nas zbliży, nawet "Pieriesielienje dusz" śpiewałem, i "My źdiom - naiwny! Gdzie mi tam: ona była w Paryżu, i sam Marcel Marcelux rozmawiał kiedyś z nią... Więc wkuwam dzień i noc francuską mowę-trawę, jak Francuz parłam ich "bonźury" i "mesje", a ona ma to gdzieś, ona już jest w Warszawie, nie dogadamy się, bo kiedy? Jak? I gdzie? Po polsku powiem jej: "Wystarczy proszą pani, rzucę ten cały śpiew, skoro ma dzielić nas..." A ona ma to gdzieś, ona już jest w Iranie, a mnie aż w oczach ćmi od tych szalonych tras! Jutro odwiedzi Rzym, pojutrze pewnie Kowno, a ja już nie mam sił: niech goni ją przez świat ten, co z nią dawniej był, i ten, co będzie po mnie... Ja tam nie będę gnał, przeczekam parę lat...
© Michał B. Jagiełło. Tłumaczenie, 1986