Ta nietypowa gra zachodu warta jest, Więc prześladujcie mnie, po piętach depczcie, gońcie. Horyzont to mój cel, a finisz - ziemi kres. I muszę pierwszy być na horyzoncie. Przestraszył się tej gry niejeden spośród nas, Nie każdy chciał na jej reguły przystać, A jechać każdy miał przed siebie cały czas I z żadnych drogowskazów nie korzystać. Samochód mój zaliczył setki mil I karoserię szary pokrył pyl. I znowu czarny kot mi przebiegł drogę, Coś krzyknął w garniturze czarnym człowie Rywali moich złość niełatwo będzie znieść, Na drodze mej nie raz pojawią się przeszkody, Odkręcą jedno z kół, gdy tylko stanę gdzieś, Z uśmiechem mi pod nogi rzucą kłody. Nie widać prawie nic, wiatr w oczy sypie piach, Gorącej głowy nic już nie ochłodzi. Naciskam znowu gaz i nie wiem co to strach, Chcę zdążyć, zanim znów mi ktoś przeszkodzi. Samochód mój zaliczył setki mil I karoserię gęsty pokrył pyl. Uparcie usiłują mnie zatrzymać - Zabawa się dopiero rozpoczyna. I z nieba leje żar, i asfalt topi się, I o finiszu myśl rozpala moją głowę, Z silnika leci dym, samochód naprzód mknie. Ja jeszcze żyję! Po co wam żałoba?! Ten, co mi życzył źle i wplątał mnie w tę grę, Przeliczył się i błąd swój popamięta. Choć zapał burzy krew i choć zwyciężyć chcę, To jednak zawsze zwalniam na zakrętach. Samochód mój zaliczył setki mil, Osiągnę metę już za kilka chwil. Tylko przegranych z drogi mej przegońcie, Kiedy pojawię się na horyzoncie. Ktoś trafił w jedną z szyb, kaleczy dłonie szkło, I finisz, jak na złość, się nie przybliża wcale, I kiedy patrzę w dal, niebieskie widzę tło - I na tym tle horyzont się oddala. To kłamstwo, że od lat kusiła mnie ta gra, Bo niezły na niej chciałem zbić majątek. Dowiedzieć chciałem się czy ziemia kres gdzieś ma I czy poszerzyć można horyzonty. Samochód mój zaliczył setki mil, Nie zdoła nikt osłabić moich sił! Ale hamulce widać się zepsuły - Ku widnokręgom mknąc, się roztrzaskuję.
© Marlena Zimna. Tłumaczenie, 1994