Tańczyły pary od wieczora aż do rana. Pomyśleć tylko - jaki to był piękny bal! W dodatku panie miały wtedy prosić panów - Orkiestra grała tradycyjny biały walc. I choć na sali było tyle pięknych dam, Ty bezustannie o tej jednej będziesz śnić. Ale niestety będziesz musiał zostać sam, Wziąć hełm, karabin, na okrutną wojnę iść, A ona, widząc, że orkiestra walca gra, Podeszła sama, by poprosić cię do tańca. Podeszła sama! Właśnie ona, właśnie ta! I krew pulsuje w twoich skroniach w rytmie wal Choć stoisz spokojnie i jakby w rozterce, Lecz słyszysz wyraźnie jak bije ci serce. W twej głowie gorącej pulsuje już krew I uderza cię w skroń. Choć stoisz spokojnie i nie drgnie ci brew, Radosny w twej duszy rozlega się śpiew, To szczęście to wcale nie sen. Nie stój tak, zatańcz z nią!
       
O, biały walc! I tego balu atmosfera! Koniec młodości, tajemniczy losu znak. W dodatku damy miały prosić kawalerów, I nie dlatego, że odwagi tamtym brak. I cóż za szczęście! Właśnie ją spotkałeś tam. Tę, z którą razem chociaż chwilę chciałbyś być, Ale niestety będziesz musiał zostać sam, Wziąć hełm, karabin, na okrutną wojnę iść. A biały walc byl wtedy czysty niczym śnieg... I oto ona szybko zbliża się do ciebie, By nie do tańca, lecz do życia prosić cię, A ty z wrażenia nic nie możesz jej powiedzieć. Choć stoisz spokojnie i jakby w rozterce, Lecz słyszysz wyraźnie jak bije ci serce. W twej głowie gorącej pulsuje już krew I uderza cię w skroń. Choć stoisz spokojnie i nie drgnie ci brew, Radosny w twej duszy rozlega się śpiew, To szczęście to wcale nie sen. Nie stój tak, zatańcz z nią!
       
Czy bal był w liceum, czy też w Domu Oficera, I tak przy ścianie nie musiałeś nigdy stać. W Rosji od wieków damy proszą kawalerów, Kiedy orkiestra biały walc zaczyna grać. Gdy krew powoli się sączyła z naszych ran, Gdy los okrutny nas w bezkresną rzucał dal, Nasze kobiety potrafiły pomóc nam, I właśnie po to zapraszały nas na bal. Gdy sam zostałeś, sił zabrakło, ogień zgasł, Pomyśl o balu i melodię znów zanucisz. Ona na pewno będzie czekać cały czas, Żeby poprosić cię do walca, kiedy wrócisz. Choć stoisz spokojnie i jakby w rozterce, Lecz słyszysz wyraźnie jak bije ci serce. W twej głowie gorącej pulsuje już krew I uderza cię w skroń. Choć stoisz spokojnie i nie drgnie ci brew, Radosny w twej duszy rozlega się śpiew, To szczęście to wcale nie sen. Nie stój tak! Zatańcz z nią!
       
© Marlena Zimna. Tłumaczenie, 1994