Powiedzieli chłopacy, że po łupy idziemy, Że w bogatej dzielnicy szykuje się skok, - Jeśli wszystko wypali, kupę forsy zgarniemy, Potem za te pieniądze można żyć cały rok. Ale ludzie co noc Zamykają swe drzwi Żeby znów skoro świt Iść do pracy, - Więc niech miasto już śpi I niech coś mu się śni, - Przecież skoku mi nikt Nie wybaczy. A chłopacy mówili, że tam mieszka aktorka. Że ma kopę brylantów, forsa trzyma się jej, - Bez ryzyka to wszystko zwiniemy do worka, - Można za te pieniądze zabalować, że hej! Lecz artystka co noc Też zamyka swe drzwi, Żeby znów skoro świt Iść do pracy, - Więc niech lepiej już śpi, I niech coś jej się śni, - Przecież skoku mi nikt Nie wybaczy. Miszka mówił: "Ta baba w domu forsę odkłada!" "Zwykła bzdura! Artystów nie rozpieszcza Kraj Rad..." "Lecz ugania się za nią podpułkownik czy major..." No i na ten argument Miszka złapał mnie, gad. Ale ludzie co noc Zumykają swe drzwi. Żeby znów skoro świt Iść do pracy... Trudno, przerwę ich sny I wyważę im drzwi. Chociaż skoku mi nikt Nie wybaczy! Miałem rację: ta babka wcale nie jest bogata, - Perły sztuczne i złoto, podpułkownik się zmył. No a sama aktorka przypomina upiorka, - Teraz tak mi jej szkoda, że z rozpaczy bym wył! Przecież ludzie co noc Zamykają swe drzwi, Żeby znów skoro świt Iść do pracy, - Więc niech miasto już śpi, I niech coś mu się śni, - Tego skoku mi nikt Nie wybaczy!
© Marlena Zimna. Tłumaczenie, 1995