Gdzie spędziłem tę noc, nie pamiętam ni krzty, Lecz pamiętam tapety na ścianach, - Była Kława, a z nią koleżanki ze trzy - Całowałem się z nimi przed drzwiami. Okazało się jednak, gdy nadszedł już świt. Że przez całą tę noc męczył gości mój krzyk. „Ojca mam generała, - krzyczałem, - on zna Osobistość niejedną, i nauczkę wam da!" Rozrywając, koszulę, waliłem się w pierś, Że sprzedali mnie wszyscy mówiłem, I gdy goście przede mną chowali się gdzieś, Melodiami ich swymi męczyłem. Potem, kiedy od picia zrobiło się mdło, Stłukłem wszystkie kryształy, talerze i szkło. Ściany winem polałem, a serwis i stół, O podłogę nim waląc, roztrzaskałem na pół. Żaden z gości w tę noc nie mógł zrobić mi nic, Ale doszli powoli do siebie, - Całą zgrają rzucili się na mnie i bić Mnie zaczęli. I wiązał mnie jeden. Ktoś chciał napluć mi w twarz, ktoś lał wódkę do ust. Potem czyjeś podeszwy miażdżyły mi brzuch, - Młoda wdowa patrzyła na twarz moją i Z oczu pełnych współczucia płynęły jej łzy. Blady w kuchni siedziałem, z ust ciekła mi krew, I krzyczałem: „Niech ktoś mi pomoże!", - Rozwiązali mi ręce, lecz widząc mój gniew, Pochowali widelce i noże. No i wtedy dopiero rozpoczął się cyrk. Głos mi zadrżał i własny przeraził mnie krzyk, Niczym bestii szalonej nie oparł się mi Balkon, okna, parapet, podłoga i drzwi. Gdzie spędziłem tę noc, nie pamiętam ni krzty. Lecz pamiętam tapety na ścianach, - Pozostało mi tylko ubranie we krwi, I siniaki, i twarz podrapana. Po tej strasznej historii świat cały mi zbrzydł. Chętnie bym się powiesił, tak bardzo mi wstyd. Całe szczęście, że wdowę los mój wzruszył do łez, - Odkąd z nią zamieszkałem, wszystko mogę już znieść.
© Marlena Zimna. Tłumaczenie, 1995