Zostały za nami upadki i zmierzchy; już z górki. No, choćby troszeczkę, no, choćby na moment się wzbić! Tak chciałbym uwierzyć, że czerń marynarskiej mej kurtki Pozwoli mi dzisiaj doczekać się wreszcie na świt. Dziś rzekli publicznie: "Umrzyjcie, jak giną herosi!" W porządku! Zobaczy się, jaki też będzie spraw tryb. I tylko myślałem, zdobyczne wciąż ćmiąc papierosy: - Radź sobie, jak umiesz ja muszę zobaczyć dziś świt. Specjalna kompania, saperom honory Niech z finką zza krzaków na plecy nie skacze mi nikt! Wasz trud jest daremny! Ja nawet i z nożem na gardle Choć przyjdzie mi umrzeć, nie umrę nim spojrzę na świt.                 Skrwawiona kompania niech bez nas za linię się cofa, Co było, nie ważne, a fort wysadzony to zysk. Tak chciałbym uwierzyć, za nasza parszywa robota Warn wszystkim pozwoli bezpiecznie spoglądać na świt.
© Bohdan Zadura. Tłumaczenie, 1986
© Piotr Kajetan Matczuk. Wykonanie, 2013