No, po co szukać wciąż nowego kraju? Już lepiej w starym żyć jak młody bóg! Dzień wspominając, gdy cudowny brzeg Hawajów Odkrył - przypadkowo! - żeglarz Cook. Najpierw pomyślał, że przypłynął do Australii, Albowiem ląd daleki ukrył się za mgłą... A na tym lądzie kanibale wśród azalii Jedli - specialite de la maison. I właśnie tam Aborygeni zjedli Cooka. Dlaczego? Przyczyn nie zna nauka. Ja myślę, że się nikt sensacji nie doszuka - Jeść im się chciało, więc zjedli Cooka. A może ich zawiodła translatorska sztuka I zdanie: Świetny smak ma kok w załodze Cooka! Zabrzmiało jak zachęta, żeby go zaciukać, Lecz zamiast koka stuknęli Cooka. Kok miał w kokpicie kokę, Cook na cocka fukał: Nie roznoś koki po kajutach, do kaduka! Zginiemy, gdy wśród nocnych wacht powstanie luka! I Cook miał rację, bo nie ma Cooka. Kok zrozpaczony zażył koki na frasunek I krzyknął: Dzicy zjedli Cooka przez szacunek! Inną teorią niech pamięci nikt nie bruka - Chwilą milczenia uczcijmy Cooka! Więc wódz krajowców, chociaż miał naturę mruka, Przeprasił koka, gdy mu zwracał kości Cooka, A kok kokilką kokosową się z nim stukał... Już mu się śniła Cooka peruka! Do dziś Aborygeni z Cookiem kłopot mają, Gryzą się i kukunamuniu wprost dostają, Gdy na historii ludożerstwa uczeń duka, Że dobry człowiek był z tego Cooka!
© Roman Kołakowski. Tłumaczenie, 1996
© Michal Bajor. Wykonanie, 2005
© Mariusz Czajka. Wykonanie, 2009
© ?. Wykonanie, 2012
© Roman Kołakowski. Wykonanie, ?