Stał ten dom - wszystkim był znajomy. Jego jeszcze Bonaparte znał. Lecz teraz przeznaczyli go do złomu; Mieszkańcy dawno wyjechali z domu, No, póki co dom stał... Zimno jest, zimno jest, zimno jest w domu. Już dawno nikt nie otwierał drzwi. Dzieci okna wybiły też w nim. I wreszcie tynki sypały się wszędzie, Lecz coś tam w domu pozostało jeszcze: Na trzecim piętrze... Głucho jest, mroczno jest, brzydko jest w domu. A dzieci często skarżyły się mamie. I obchodziły ten stary dom. W połączeniu z innymi grupami, Wlokąc z sobą łopaty z łomami, Przed dom zgromadzili tłum. Dozorcy, dozorcy, dozorcy - cicho. Stoją wszyscy i nie dowierzają. Uciekać chcą - nie ukrywając strachu. Napoleona duch im się pojawił, A może to tylko umysłowa zjawa - Halucynacja?... Strasznie jest, strasznie jest, strasznie jest: dozorcom. W końcu podjęto decyzję o domu; I robotnik zaczął go wyburzać - W dach uderzył za pomocą łomu, Przysięgał później, jakoby usłyszał, Że w domu ktoś tam dyszał...! Smutno jest, groźnie jest, smutno jest w domu. Wreszcie dzieci przestały się bać. Już nie ma domu, co dwa wieki stał. I teraz zgodnie z planem rekonstrukcji - Wzniosą dziesiątki pięter i balustrad; Z betonu, szkła, metalu... Wesoło, zdrowo, pięknie będzie...
© Artur Jackowski. Tłumaczenie, 2010
© Artur Jackowski. Wykonanie, 2010