Zamilkł łagier jak strażników gwizd I wyroki poszły w kąt, A na bramie pożegnalny list: „Wszyscy poszliśmy na front”. Koniec naszych poplątanych dróg ważne chcieć naprawić błąd Gdy Ojczyźnę naszedł luty wróg, wszyscy mają iść na front. Im wysługi, lat odsiadki nam doda albo ujmie sąd. Trzy za rok - przeliczysz łatwo sam. Teraz razem, marsz na front! Szef Bieriozkin ta zapita ćma, za nim pobić, gwałtów swąd. Duszę na krzyż zagwożdżoną ma Poszedł - także on - na front. Lepiej, żeby się po biurach snuł, Do okopu - Boże broń, Sąd polowy czapę wlepił mu, tchórz przestrzelił sobie dłoń. My? Odznaczeń nas obsypał grad, z kruszcu wręcz najwyższych prób. Jeśliś przeżył to ci medal wpadł, martwy gwiazdę wziął na grób. Łagier słyszy znów nahajki świst, Pełno ludzi, nie wiem skąd. Trwa za szkłem nasz pożegnalny list: „Wszyscy poszliśmy na front”.
© Jerzy Szperkowicz. Tłumaczenie, 2011