Gnam co sił, wypruwam z siebie żyły Ale dzisiaj znowu, jak co dnia Okrążyli, jak nic - okrążyli! Ze śmiechem wystawiają mnie na strzał. Tam myśliwi czekają pod bronią Skryci w cieniu niewysokich drzew, Wilcze stada oszalałe gonią Szara mieszanina - żywy cel. To polowanie, na wilki polowanie Na szarych braci, wadery i ich miot Wrzask nagonki i wściekłe ujadanie. Na śniegu krew i fladr graniczny rząd. Nie za pięknie bawią się z wilkami Myśliwi - im nie zadrży w rękach broń. Ogrodzili wolność zakazami I strzelają bez pardonu w skroń. Wilk nie może naruszyć tradycji Jak w dzieciństwie, to weszło nam w krew - Wszak wyssaliśmy z swych matek mlekiem, Że za zakaz nie wolno ni wbrew! To polowanie, na wilki polowanie Na szarych braci, wadery i ich miot Wrzask nagonki i wściekłe ujadanie. Na śniegu krew i fladr graniczny rząd. Myśmy szybcy, jak wiatr nieuchwytni Powiedz - wodzu stada - co nam jest, Że pod kule pędzimy bezmyślni A za zakaz boimy się przejść? Wilk nie może, nie może inaczej To koniec, już mordercy czuję woń. Ten, któremu los mnie dziś przeznaczył Zaśmiał się i podniósł swoją broń. To polowanie, na wilki polowanie Na szarych braci, wadery i ich miot Wrzask nagonki i wściekłe ujadanie. Na śniegu krew i fladr graniczny rząd. Skaczę i już jestem za fladrami Żądza życia silniejsza jest niż strach - I z radością słyszę za plecami Ludzi oniemiałych wściekły wrzask. Ale gnam, wypruwam z siebie żyły Nie jak wczoraj gnam - dziś już nie pod sąd! Chcieli mnie okrążyć, lecz skrewili! Został po mnie tylko pusty krąg. To polowanie, na wilki polowanie Na szarych braci, wadery i ich miot Wrzask nagonki i wściekłe ujadanie. Na śniegu krew i fladr graniczny rząd.
© Ryszard Borkowski. Tłumaczenie, 2012