Minął już czas młodości i czas złudzeń, Już wszystko gra, już życie łowię w sieć. Dziś zapraszają mnie do siebie ważni ludzie, Żebym im grał, co tylko będą chcieć. Być może, że z balkonu słyszał dźwięk - (Otwarcie nikt się przyznać nie odważy), Długo ze sobą walczył, w końcu zmiękł Wzorowy członek partii i towarzysz. I kiedy się pogrążył w nocnej w ciszy, Po całym dniu zrobiło mu się lżej, Cichutko - przecież jeszcze ktoś usłyszy - Nacisnął w odbiorniku przycisk „play”. I chociaż nie usłyszał wszystkich fraz, (nagranie urywało się w pół słowa), Fragment „Obławy” puścił jeszcze raz I stronę B dokładnie przetestował. Tak mocno się wsłuchiwał w tamte dźwięki, Wkurzony, że mu puentę przerwał zgrzyt, Że kazał, żeby autor tej piosenki Pojawił się u niego skoro świt. Wszedłem po setce, raczej bez uśmiechu, Bo dobrze rozumiałem całą sprawę, Po czym dość sztywny i na jednym wdechu Wprost w oczy wykrzyczałem mu „Obławę”. Na pewno go poprosił ktoś z rodziny, Inaczej by nie tykał takich spraw, A wyszło, że mu grałem dwie godziny I nawet nie obyło się bez braw. Otworzył wódkę i wypalił mi raz-dwa, Po co w piosence dałem takie zmyłki: „Tam w każdej zwrotce jestem przecież ja, przecież to o nas, po co jakieś wilki?” Minął już czas młodości i czas złudzeń, Telefon się urywa cały czas - To ciągle dzwonią do mnie ważni ludzie, Żebym przyjechał zagrać jeszcze raz.
© Mikołaj Kozak. Tłumaczenie, 2021