W pewnym państwie, gdzie dokładnie? Nieważne... Raj na ziemi, niebo zawsze bez chmur. Wtem naruszył ten porządek poważnie. Ni to bawół, ni to byk, ni to tur! Król miał astmę, nadkwasotę i wrzody. Straszył kaszlem swych poddanych, jak mógł. Zwierz zaś dziki grabił chłopskie zagrody, Kradł dziewoje, w las paskudnik je wlókł. Już głoszono treść królewskiej ustawy: "Pojmać bydlę, migiem sądzić i ściąć! Dla zwycięzcy być potrafię łaskawy, Smiałek córę mą za żonę ma wziąć!" Żył w "odstawce" i niełasce królewskiej (Przejść przez bramę i prościutko, na skos!) Pewien szczelec, który w pasji raz szewskiej Przekloł króla i przeklęty swój los. Na posadzkach tylko skóry i pary, Tylko wino i pikniki wśród róż... - co u licha? Na dziedzińcu - fanfary! "Strzelca! Szybko! Król go wzywa! A już!" Król wykaszlał "Pozostawmy morały, Pogadamy o tym poźniej, a dziś Gdy już sprawisz się z potworem, mój mały Do ołtarza z moją córą masz iść". Wtedy strzelec strasznie króla rozgniewał: "Mówiąc prawdę, na burgunda mam smak, A twej córy mi i darmo nie trzeba! Zaś potwora to załatwię i tak". Król mu na to: "cóż to bratku za śpiewka? Bierz dziewuchę, albo tiurma i mróz! Tak czy owak - toż to córka królewska!" Strzelec krótko: "A nie wezmę i szlus!" W zaciekłości już się brali za brody Kiedy przelazł zręcznie fosę i mór Spustoszywszy najpierw chłobskie zagrody Ni to bawół, ni to byk, ni to tur. Król, rad ni rad, musiał dzielić się winem Potwór z ręki strzelca padł tam, gdzie stał Tak królewską zlekcewarzył rodzinę Chwacki strzelec, który cenę swą znał.
© Wacław Kaleta. Tłumaczenie, 1989
© Artur Jackowski. Wykonanie, 2010