Był sztorm. Zdzierały skórę liny z rąk. Piekielny bój kotwica toczy z nurtem. Złowieszcze pieśni wiatr powtarza w krąg... Wtem słychać głos, ze człowiek jest za burtą! Komenda padu wnet. “Zwrot wstecz, maszyna! Pomóc i ogrzać, duj «stop»! Masaż - jeżeli dziewczyna. Rumu do ust - jeśli chłop!” A szkoda wielka, ziem skazany jest Po lądzie iść. Pomocy czekać darmo, Nie skoczy nikt ratować, gdzie ten gest? Przeze mnie łódź nie poda znak alarmu. Powiedzą: “Cała naprzód! Wiatr ci w żagle! Masz za godzinę być tam! Tak to mu, bodaj go diabli! Niechaj przedziera się sam”. Beze mnie okręt mój odpłynie w dal, On dla tych wyższych. Któż przełamie mur ten? Patrzący naprzód błądzi pośród fal, Nie widzi on, że człowiek jest za burtą! Przede mną ileż okrętów przepływa, Czeka ich port w końcu dróg. To już z niejednym tak bywa, Z wyżyn się spada na bruk. Niech morska fala mnie wyniesie, tam Harcują wiatry w górę, w dół po gamie. Kapitan mi szalupę wyśle sam I twardy grunt poczuję pod nogami. Dłoń mocna chwyci za pas - tak najlepiej, Znaczy, padać w ubraniu - to plus, W burtę szalupy się wczepię, W niej mu nadziej u i mus,                 Nu burcie jestem. Cel ten sam i szlak. Podają dusze, papierosy, ręce, I pewien jestem, gdy mnie trafi szlag, Marynarz koło rzuci mi czym prędzej. Kołysze często u nich tum nud nurtem, W sztormy nie spoczniesz - a żal, Ale człowieka za burtą Tu nie zostawią wśród fal!                
© Aleksander Śnieżko. Tłumaczenie, 1996