Mam zaufanie do jedynej z gwiazd, Co nam koleje losu pojednała. Nasz pociąg w pełnym biegu wypadł z tras, A my bez szwanku wyszliśmy z opałów. Nam ciężarówka w aucie miażdży ster, Lecz wiemy, czego szukać, co nas czeka. Nie znajdziesz nas wśród zagrodowych sfer, Gdzie nie ma już nadziel dła człowieka. Gdy się passa katastrof rozwieje, Były wzloty, a tam - ciepły kąt, Nie traciłaś po prostu nadziei, Przed twą wierą pech wyniósł się stąd. Lecieliśmy i choć samolot drżał Nie grozi nic, bo ty wciąż jesteś przy mnie, Nam silnik na najniższej nucie grał I światło gaszą - ma bić nam intymnie. Bywały różne “Jaki”, “Any”, “Ił”, Wierzyłem, czy to Paryż, czy to Pekin - Spadniemy, choćby tam ocean był - Nas dwoje, więc nie pożre żaden rekin! Nieśmiertelni? - Niech śmieją się ludzie: Nie doczeka się was jedno z miast! Wiem, krew w żyłach śmierć wszystkim wystudzi, Nigdy jednak nie śmie dotknąć nas! Śmiertelnym się nie uda - Boże, broń! A moje siły ciągle są w rozkwicie: Jak motyl z lotu siądziesz mi na dłoń - Poszybujemy razem na Tahiti.                
© Aleksander Śnieżko. Tłumaczenie, 2013