Tu łapy jodłowe zwisają i drżą i ptaki poćwierkują trwożnie - żyjesz w lesie dzikim, zaklętym skąd uciec już nigdzie nie można. Niech czeremchy na wietrze łopocą i schną niech opadną bzy deszczem fioletu - wszystko jedno, bo ja zabiorę cię stąd do pałacu z muzyką fletów! Twój świat trwa zamknięty na tysiące lat czarami przed światłem i przede mną - i ty wierzysz że nie ma piękniejszych miejsc, niż las ten tajemny i ciemność. Niechby liści nie budził ranek rosy mgłą, niech tkwi księżyc z niebem pochmurnym w sporze - wszystko jedno, bo ja zabiorę cię stąd w jasne miejsce z balkonem na morze! O której godzinie i którego dnia podejdziesz tu do mnie ostrożna, kiedy nagle w ramionach uniosę cię tam gdzie już odnaleźć nie można? Skradnę cię! Pragniesz tego w duszy swej, czy na darmo tyle sił zmarnowałem?! Zechciej raj przeżyć ze mną bodaj... byle gdzie jeśli miejsce w pałacu ktoś zajął!
© ?. Tłumaczenie, 2013