Już mam po uszy, już w gardle mi rośnie nawet śpiew strasznie nuży mnie. Lec by pod wodą, jak tonący okręt, cicho, by nie namierzyli na dnie. Przyjaciel wierny wódki nie żałował, wódka przyniesie ci ulgę, rzekł, i po pijaku Wierkę mi skaptował, że niby ona jak mi pomóc wie. Lecz nie pomogła ni Wierka, ni picie, od wódki kac, z Wierką kłopot jest. Lec by na dnie gdzieś, tak zakończyć życie przestać wysyłać ciągłe S-O-S. Już mam po uszy, już mi w gardle rośnie, granie, śpiewanie - pętla wokół szyi. Ległbym gdzieś na dnie jak podwodny okręt, cicho, spokojnie, by nie namierzyli.
© Monika Betley. Tłumaczenie, 2006