Pamiętam ja leningradzką blokadę, Nie piłem, nie grandziłem w tamten czas. Widziałem, jak żywym ogniem płonęły Badajewskie składy, Po chleb w kolejkach przyszło wieki stać. Obywateli mili, coście wtedy robili, Gdy miasto ofiar nie liczyło już. Jedliście z ryby czarny chleb, machorka była niczym lek, A znalezione pety dzieliło się na pół. W te mrozy nawet ptaki nie latały, Złodzieje nam nie mieli już co kraść. Tej zimy aniołowie rodziców mych zabrali, Ja bałem się, z głodu nie mogłem spać. Tabuny ludzi głodnych i plaga dystrofików, Głodował każdy, prokurator też. Ci, tam w ewakuacji siedzieli jak na stacji, Słuchali radia, co tam na froncie, albo gdzieś. Blokada przeciągnęła się nadmiernie, Nasz naród wrogów swoich rozbił w pył. I można teraz żyć, jak u pana boga za piecem, Tylko naczelnik miesza, jak ta dzicz. Wy, obywatele z opaską na rękawie, W moją duszę z butami wara leźć. O mym życiu osobistym, nie patriotycznym, także, Wiedzą nasze organy i WCSPS.
© Henryk Rejmer. Tłumaczenie, ?