Oj, Wań, no, popatrz, jakie clauny, Te buty jak kalosze dwa. Na gębie, Wań, pstrokate farby, Głos jakby pili ze sto lat. Ten, na mój gust, no, popatrz Wań, Wypisz wymaluj jak twój brat, Morda przepita, byczy kark, Też taki cham. Posłuchaj Zin od brata wara, Jaki by nie był on jest nasz, A twoja morda jak gitara, Tylko nastroić i w nią lać. Przestań marudzić, wstawaj Zin, W antrakt do skupu trzeba iść, Butelki weź, kup parę win, Ruszaj się Zin. Oj, Wań, no, popatrz jakie karły, W dżersej ubrane, jak na bal, U nas w fabryce w drugiej szwalni, Każdy by uszył taki chłam. A twoi kumple, Wań, to dno, Piją od rana byle co, Płyn do szyb mycia to nie sok, Chcą stracić wzrok.? Znajomki me honornie żyją, Nie kradną z domu tak jak ty, A z ekonomii dyktę piją, Za swoje piją choć to syf. A w twej rodzince durna Zin, Jest taki jeden sukinsyn, Żłopie jak smok do mycia płyn, Przyznaj się Zin. Oj, Wań, to cyrk, papużki gdaczą, Ze śmiechu skonam, jaja wprost, Patrz Wań, dwa psy kankana tańczą, Kup mi takiego Wań, no, co. Na koniec roku tyś mi Wań Obiecał bluzkę, przyznaj sam. A teraz migasz się jak cham, Przykro mi Wań. Przymknij się Zin, ze stołu zetrzyj, Premię szlag trafił za ten rok, Pisałaś skargi do dyrekcji, A teraz bierzesz mnie pod włos. Bluzkę se sama uszyj Zin, Ale tyś zgrabna jak ten kij. Skąd kasę wziąć, już lepiej milcz, Miarkuj się Zin. Oj, Wań, spójrz, na te akrobaty, Robią fikołki, naraz sześć. Kierownik nasz, towarzysz Jaszyn, W kawiarni „Mir” też fikał fest. A gdy z roboty wracasz Wań, Zjesz byle co i leziesz spać. Gdyś nie wypity klniesz jak cham, Przyznaj się Wań. Wyhamuj Zin i nie obrażaj, Twe gatki szmatki i ten pysk. Przez cały dzień tyram jak tragarz, Otwieram drzwi, a tu znów ty. Do sklepu pójdę, Zin, daj szmal, Przewietrzę się, czas z wyrka wstać, Kumple czekają, radio gra, Nie chcę pić sam. Patrz Wań, to chyba gimnastyczka, Nogi ma z gumy lala ta. U nas w kawiarni „Łza kosmiczna”, Kelnerka Wala też tak ma. Psiapsiółki twoje Zin to wszy, Gryzą, kąsają aż do krwi. Kumać się z nimi Zin to wstyd, Głupiejesz Zin. No, Wań, a Lidka Fiedosiewa, Kasierka z banku PKO. Ślinisz się do niej, ona ziewa. Co dzień o rozum boga proś. Po co się kłócić, odpuść Wań, Jutro wycieczka w Erewań, A ty znów swoje, co za drań, Przykro mi Wań.
© Henryk Rejmer. Tłumaczenie, ?