To nie była intryżka, Ani list w błahej sprawie, Lecz poczytna książeczka, W eleganckiej oprawie. Zakochany po uszy W dreszczach miłosnej wiosny, Kartkowałem romansik, Głodny wrażeń miłosnych. Były łzy, sceny, groza, Tak, jak w każdym romansie. Była to zwykła proza, Bez poezji poważnej. Twe spojrzenia namiętne, Wyszukane pieszczoty, Jakby z bajki wyjęte Czułe gesty i psoty. W głębi duszy wierzyłem, Że cię nikt nie kartkował, A ty niczym w czytelni Z rąk do rąk szłaś bez słowa. Kiedyś niby w sekrecie Możesz wierzyć jak zechcesz, Opowiadał o tobie Jeden pan po czterdziestce. Ślubu jeszcze nie widać, Klnę się bracia przed bogiem. A ja już chciałbym poznać Koniec wraz z epilogiem. Nie mogę się doczekać, Drodzy panowie, panie. Kiedy książkę tę oddam, Książkę z gorzkim przesłaniem.
© Henryk Rejmer. Tłumaczenie, 2016